Genialna produkcja. Kiedy oglądałem pierwszy raz, uznałem że jest o niebo lepszy od Spider-mana. Dynamiczna akcja, świetna muzyka i powalająca fabuła. Kiedy obejrzałem ponownie, zauważyłem pewnego rodzaju schemat wszystkich walk. Ot tak sobie Diabełek wskoczył na wiatrak, później zeskoczył na ogień i za bandytą. Albo złapał harpunem Bycze Oko, zawisnęli na organach i zaczęli się dusić. Ale to nie wielka przeszkoda. Najlepsze jest to, że film niesie ze sobą przesłanie, które jest jednym z moich ulubionych. Nie stań się tym, z czym walczysz. Ostatnie słowa Diabła do Króla Kręgli: "I'm not a bad guy... Justice is served..." (wiem że kilka zdań ominąłem). Daredevil wypiął się na takich anty-bohaterów jak Punisher czy cała zgraja Watchmenów. Brawa dla naszego ślepego diabła. Nadal uważam że muzyka jest boska, "Bring me to live" stał się jednym z moich ulubionych utworów. A Ben Affleck wypadł zarąbiście, nie wspominając o jednym z moich ulubionych aktorów Michaelu Clark Duncanie.