Jestem po wersji reżyserskiej. Przyznaję, że jest o niebo lepsza od kinowej. Tak jakby brakowało potrzebnej całości. Pominięto romans Elektry z Mattem, ale kij to pies. Natomiast nadal drażnią te super jumpy Daredevila. Kurde jakim cudem on nóg nie połamał skacząc z takich wysokości Roll Eyes No i te super wysokie skoki. Dobre w Spider-manie ale nie tutaj. Mimo wszystko teraz wersji kinowej bym w życiu nie obejrzał. Director's Cut rulez!!
Wersja kinowa ocena - 7/10
Wersja reżyserska - 8,5/ 10
Mimo wszystko kawał dobrego filmu superbohaterskiego.
Wersja kinowa: 6 :(
Wersja reżyserska : 8 :)
Ogólnie Fox sam sobie winny, że do kin wypuścił sporo gorszą wersję, którą zjechali i fani i recenzenci.
Dawno temu oglądałam Daredevila i pamiętałam z filmu tylko tyle, że mi się absolutnie nie podobał. Dziś postanowiłam dać filmowi jeszcze jedną szansę i obejrzałam Director's Cut. I nic to nie zmieniło. Affleck jest tak samo flakowaty, bezbarwny i beznadziejny, że skutecznie zniechęca do dalszego oglądania. Ciężko mi było oglądać bez przewijania do momentów, gdzie pojawiał się Coli Farrell, bo tylko jego postać była tu wartościowa, lecz mimo wszystko nie uratował filmu.
Wersja kinowa - 4/10
Wersja reżyserska - 4,5/10,
ale że nie ma połówek, to dodam 0,5 za Colina i wrzuce 5/10.
Ohhh ... <=3
nawet nie widziałem że jest Director's Cut :D
Wspaniale ! Kiedy będę chciał się zabić, a nie będę miał odwagi się ciąć i łykać tabletek, to obejrzę Daredevila Dir Cut! If i dare ;)
To najgorszy z profesjonalnie zrealizowanych filmów o bohaterach komiksów. Jest o piekło gorszy od Hulków, Punishera (2004), Ghost Ridera
Najgorsze, że nawet przyniósł minimalne zyski (80 mln $ budżet, 180 mln zyski... na szczęście kontynuacji nie było ;)
Oczywiście chodzi mi o "nową falę" adaptacji komiksów po roku 2000 - wcześniej były one raczej epizodyczne, teraz są plagą.
Po sprawdzeniu wyników filmów F4 z 2005 przyniósł ponad 3 razy tyle kasy ile wyniósł budżet (a można liczyć że na promocję wydano tyle samo), ale i tak przyniósł spory zarobek, nie dziwne że zrealizowano kontynuację.
Na poziomie niewielkich zysków (wg formuły: budżet * 2 = realne koszty filmu) to i Ghost Rider, i F4 (2007) przyniosły lekkie zyski, a oba Hulki lekkie straty.
Klapami okazały się Punisher z 2004 i Elektra, co już nie dziwi kompletnie. Superman Return też przyniósł straty, ponadto jego budżet to podobno aż 270 mln $ !
Zupełna porażka to Punisher War Zone, film zarobił lewdo 10 mln $, a szkoda bo był jednym z nielicznych "szczerze dorosłych" podejść do dorosłych komiksów.
ej, muchomor, ty chyba kpisz??
"To najgorszy z profesjonalnie zrealizowanych filmów o bohaterach komiksów. "
wtf?? film nie był zły, duzo gorsze były, pierwszy hulk, elektra, obydwie czesci fantastycznej czwórki, superman oraz spiderman 2,3
w dodatku ten tekst o nowym punisherze,ze szczere podejscie do dorosłych to tez jakas kpina, punisher zabił agenta specjalnego a w ramach przeprosin idzie do wdowy i daje jej hajs, no żenada i głupota a nie podejscie do dorosłych, w dodatku film jest bezmózgą sieczką, najgorsza ekranizacja z wszystkich 3 punisherów
" superman "
Wać Pan żartuje prawda? To, że postać cię nie grzeje to nie znaczy, że pierwszy film jest porażką. Zobacz rankingi to nadal jest jeden z najlepszych filmów. (Mówię o tym z Christopherem Reeve) no chyba, że miałeś na myśli Returnsa to miał prawo się nie spodobać.
Jak napisałem, spośród tych filmów które obejrzałem, a które należą do "nowej fali" adaptacji komiksowych, czyli gdzieś od czasów Batman Forever czy Spawna, a rozkręconych na całego przez X-men i Spidermana, Daredevil jest zdecydowanie najgorszy. Duży budżet, znani aktorzy, a opowieść bardzo słaba. To oczywiście moje zdanie, nikomu go nie wmuszam. Potok późniejszych produkcji nie był wcale wiele lepszy - Hulki, FFour 1 i 2 , Ghost Rider, Superman Reutrns, oba Punishery i jeszcze inne to zdecydowanie ta sama niska półka, po prostu mój gust umiejscawia Daredevila niżej.
Co do War Zone, to napisałem tylko że to "dorosłe podejście" i chyba wiadomo o co chodzi, czyli o pokazanie przemocy i ogólną mroczność, co jest w zgodzie z klimatem komiksu. Sam film raczej mi się nie spodobał, słaba fabuła i rzeczywiście parę bubli, jednak wyróżnia się na tle reszty. No i nie była to tak komercyjna produkcja jak większość spośród marvelowskich produkcji, kosztował marne 10 dużych patoli ;)
Moim zdaniem to "dorosłe podejście" ogranicza się wyłącznie do rzezi, bo poziom intelektualny tego filmu niestety jest niski i obrazający widza. Tak to odbieram.
Potok późniejszych produkcji nie był wcale wiele lepszy - Hulki, FFour 1 i 2 , Ghost Rider, Superman Reutrns, oba Punishery i jeszcze inne to zdecydowanie ta sama niska półka, po prostu mój gust umiejscawia Daredevila niżej."
Nowy Hulk był całkiem niezły moim zdaniem, za to reszta to faktycznie takie byle co, zdecydowanie wolę trylogię X-men, Spider-man oraz pierwszego Blade'a.
Odnośnie DD - w wersji DC jest bardziej zjadliwy, i gdyby tak powycinać trochę tych kiczowatych scen akcji i wątku Elektry to byłoby o wiele lepiej. Przydałoby się zrobić z tego bardziej film o Mattcie Murdocku, który chce zdemaskowac Kingbeana, zaś samego Daredevila dałbym w migawkach, zamazanych wspomnieniach, a w pełnej okazałości pojawiłby się pod koniec filmu by pokonać Bullseye'a i na końcu Kingbeana.
War Zone nie proponuje nic innego niż "dorosłe podejście" , ale dla mnie to starczy żebym go docenił, choć moja ogolna ocena to było 6/10. Film nie błyszczy specjalnie, po prosto wyróżnia się pod tym katem na tle konkurencji.
Tego DD w wersji Dir Cut muszę zobaczyć, może zmienię swoje zdanie ;)